Sadownicy nie byli zainteresowani ubezpieczeniem upraw bez dotacji. Straty w rolnictwie rząd wycenia już na 46 mln zł, Niestety, jak się okazuje – kwota wciąż rośnie. Pierwsze polisy można było podpisać dopiero w sobotę wielkanocną, a przymrozki przyszły dwa dni później.
Sadownicy liczą straty, ponieważ większość z nich nie była ubezpieczona
Dwie fale mrozów zniszczyły dużą część upraw. Sadownicy liczą straty, ponieważ większość z nich nie była ubezpieczona – mrozy nadeszły, zanim rząd zdążył wprowadzić ubezpieczenia z dotacjami z budżetu państwa, na które czekali wszyscy rolnicy. Na rynku były dostępne ubezpieczenia bez dopłat, na zasadach komercyjnych. Tyle że właściwie nikt z nich nie skorzystał. PZU nie odnotował żadnego zainteresowania polisami bez dotacji. Mirosław Maliszewski, prezes Związku Sadowników RP wyjaśnia: „Chcemy się ubezpieczać, ale przy stawkach komercyjnych ubezpieczenie się nie kalkuluje”.
Ile kosztuje ubezpieczenie
Ubezpieczenie owoców od przymrozków w sadzie jabłoni o powierzchni 5 ha pod Grójcem kosztuje około 9 tys. zł. Gdy rolnik skorzysta z dotowanej polisy, zapłaci nieco ponad 3 tys. zł. Ubezpieczenie od gradu jest tańsze, bo bez dotacji kosztuje 6 tys. zł. W tym roku pogoda jednak zaszachowała rolników. Pierwsze przymrozki przyszły zbyt wcześnie, by zdążyli sięgnąć po dotacje. Po Wielkanocy nikt już z kolei nie oczekiwał drugiego ataku chłodu, wybierali więc tańsze rozwiązanie.
Pierwsze polisy można było podpisać dopiero w sobotę wielkanocną, a przymrozki przyszły dwa dni później
Dariusz Szymański, prezes grupy producentów owoców Nasz Sad tłumaczy skąd wzięły kłopoty sadowników: „ Fala chłodu w czasie Świąt Wielkanocnych spowodowała duże straty w sadach, które nie były chronione żadnymi polisami. Pierwsze polisy można było podpisać dopiero w sobotę wielkanocną, a przymrozki przyszły dwa dni później. Ubezpieczenia się nie przydały – nie upłynęły dwa tygodnie karencji. Po Wielkanocy większość sadowników skorzystała z ubezpieczenia obejmującego ryzyko gradobicia. Po czym w maju przyszła kolejna fala chłodu, która znowu ich dotknęła”.
Ubezpieczenia są konieczne
Szymański jest – jak większość sadowników jest zdania, że ubezpieczenia są konieczne: „Ryzyko pogodowe jest na tyle duże, że w wypadku zjawisk klęskowych nie jesteśmy w stanie samodzielnie przetrwać sezonu”.
Odszkodowanie pozwala zwrócić część kosztów
Jak dodaje sadownik: „To też jest strata, tylko mniejsza”. To przeświadczenie widać także w statystykach, dostępne od połowy kwietnia dotowane polisy zdążyło już podpisać z PZU ponad 50 tys. rolników, z czego ok. 6 proc. sadowników. Dwa lata temu ubezpieczone było jedynie 3,8 proc. powierzchni sadów.
Andrzej Janc, dyrektor biura ubezpieczeń rolnych Concordii twierdzi, że sadownicy poszkodowani są przez opieszałość polityków: „ W wiosennym sezonie ochroną zostało objęte o 50 proc. więcej powierzchni upraw niż w roku ubiegłym. Sadownicy stali się ofiarami działania rządu. Ofertę można było wprowadzić dwa miesiące wcześniej. Nasi sadownicy już w zimie zgłaszali się do firm”.
Źródło: www.rp.pl
PZU udostępniło obowiązkowe ubezpieczenie OC operatorów dronów na platformie mojaFirma.pzu.pl. Z rozwiązania mogą korzystać klienci…
Rynek ubezpieczeń dla firm zmienia się wraz z oczekiwaniami przedsiębiorców. Coraz większą rolę odgrywa elastyczność,…
Vienna Life dołączyła do grona firm, które stawiają ludzi w centrum strategii biznesowej. Ubezpieczyciel otrzymał prestiżowy certyfikat Friendly Workplace 2025.Kapituła doceniła…
W 2025 roku UNIQA po raz kolejny zrealizowała program Akcelerator Wiedzy Brokera, wspierający rozwój kompetencji…
Niestety coraz częstsze próby wyłudzeń polis komunikacyjnych zmuszają właścicieli pojazdów do większej czujności. Dlatego InterRisk apeluje, by…
Szkic sytuacyjny często decyduje o tym, jak ubezpieczyciel oceni przebieg zdarzenia. Prosty rysunek potrafi rozwiać…