W ostatnich dniach w mediach mogliśmy znaleźć informacje na temat ucieczki polskiego wpinacza przed ratownikami górskimi – cała sytuacja miała miejsce w Alpach Bawarskich. Dlaczego się oddalił? Okazuje się, że nie miał wykupionego ubezpieczenia górskiego i obawiał się wysokich kosztów akcji ratowniczej.
Z opublikowanych w ostatnich dniach informacji wynika, że dwóch polskich wspinaczy utknęło w Alpach Bawarskich podczas zejścia ze szczytu Zugspitze – najwyższego szczytu górskiego w Niemczech znajdującego się na granicy niemiecko-austriackiej. Wynikało to z trudnych warunków pogodowych, które zmusiły wspinaczy do spędzenia nocy w rejonie szlaku Stopselzieher. Niestety kolejnego dnia warunki atmosferyczne nie uległy poprawie a jeden ze wspinaczy dodatkowo doznał kontuzji kolana. W obliczy takiej sytuacji mężczyźni postanowili wezwać na pomoc ratowników górskich jednak, gdy ci się pojawili, jeden z alpinistów postanowił uciec. Powodem tego był brak ubezpieczenia górskiego i obawa o wysokie koszty akcji ratunkowej.
Niecodzienną akcie ratowniczą opisały lokalne media.
– Wyruszyliśmy z 15 ludźmi i pojechaliśmy na szczyt kolejką linową Zugspitze, która jest w remoncie, ale nadal może być używana w razie potrzeby – opowiadał Riccardo Mizio, ratownik górski z gminy Ehrwald w austriackim Tyrolu.
Z doniesień medialnych wynika, że ratownicy zjechali na linie 300 metrów ze szczytu do miejsca, gdzie obozowali Polacy. Jednak kiedy dotarli na miejsce, okazało się, że jeden ze wspinaczy się oddalił, bowiem zdecydował się na samodzielne zejście. Natomiast drugi kontuzjowany mężczyzna, został i czekał na przybycie ratowników.
Ratownicy mimo wszystko nie zrezygnowali z zamiaru udzielenia pomocy także i drugiemu ze wspinaczy, i udali się za nim w pościg. Kiedy do niego dotarli okazało się, że jest kompletnie wyczerpany. Jak wyjaśnił, uciekł, bo przestraszył się tego, że nie ma ubezpieczenia górskiego i co za tym idzie będzie obciążony kosztami akcji ratunkowej.
– Dopiero kiedy powiedziałem mu, że nie dostanie rachunku, poszedł ze mną – powiedział Riccardo Mizio.
Co ważne cała akcja ratunkowa zakończyła się sukcesem i obu mężczyzn sprowadzono bezpiecznie ze szczytu.
Na przykładzie powyższej sytuacji warto przypomnieć, że czasami nawet lekka kontuzja może spowodować, że będziemy zmuszeni wezwać pomoc w górach. Dlatego przed wyruszeniem na szlak warto zadbać o dobrą polisę ubezpieczeniową, która zapewni szeroką ochronę w nagłych wypadkach – szczególnie jeśli planujemy podjąć tego typu aktywność za granicą. Dzięki temu nie będziemy musieli obawiać się o koszty ratownictwa, a co za tym idzie odmawiać pomocy i posiłkować się ucieczką z obawy o wysoki rachunek.
Źródło: www.meinbezirk.at, www.krone.at, tvn24.pl
Ferie zbliżają się wielkimi krokami i pomimo tego, że póki co na horyzoncie nie widać…
Ubezpieczenia to bardzo ważny element ochrony rolnika i jego działalności. A dodatkowa ochrona od ryzyk niewymienionych…
Jak wiadomo umowy ubezpieczenia dotowanego można zawierać w zakładach ubezpieczeń, które podpisały umowy z Ministrem…
TUW PZUW w swojej strategii na 2025 rok stawia na transformację energetyczną i inwestycje infrastrukturalne,…
Od połowy listopada Europ Assistance Polska znajduje się w nowej siedzibie – kompleksie biznesowym myhive…
Niewątpliwie dobór odpowiednich odmian roślin ma istotne znaczenie dla rolników – zwłaszcza w obliczu zmian…