Efektem drastycznego wzrostu cen polis komunikacyjnych jest wzrastająca liczba kombinacji przez właścicieli zarejestrowanych pojazdów. Co robią kierowcy, by choć o kilka złotych obniżyć składkę?
Jacek Kliszcz ze Stowarzyszenia Polskich Brokerów Ubezpieczeniowych i Reasekuracyjnych podkreśla, że od podwyżek uciekają kierowcy ze wszystkich grup. Podaje przykład floty autobusów zdefiniowanych przez właścicieli jako prywatne, a nie zarobkowe, dzięki czemu OC dla pojedynczego pojazdu kosztowało nie 10 tys. a 1,8 tys. zł.
Jak podaje „DGP”, manipulacje są różne i dotyczą np. podawania nieprawdziwych danych adresowych, czy informacji o szkodowości. Kierowcy często zaczynają podawać inną pojemność silnika, coraz częściej też oświadczają, iż samochód jest garażowany, pomimo, że garażu nie posiadają. Oprócz tych kombinacji – które niejako mijają się z prawdą, właściciele pojazdów stosują również inne – legalne triki, takie jak np. współwłasność auta z mało szkodowym członkiem rodziny.
Gazeta uważa, że kombinują nie tylko sami klienci. Przedstawiciel jednego z zakładów mówi, że są agenci, którzy gotowi są na wiele, żeby tylko zatrzymać przy sobie klienta. Sytuację ułatwia im to, że nie wszędzie proces weryfikacji danych z polis opiera się na dokumentach, tylko na deklaracjach kierowców ubezpieczających auto. Problemem jest również to, że części informacji nie da się zweryfikować.
„DGP” podkreśla, że towarzystwa już weryfikują pracę agentów. O nieprawidłowościach informują też sami pośrednicy, a do działań może przystąpić wkrótce UOKiK, który zaniepokoiły informacje o podwyżkach.
Źródło: www.gazetaprawna.pl