Podróż poślubna to wymarzony czas wszystkich nowożeńców. Świeżo upieczone małżeństwo z Indianapolis postanowiło spędzić czas na jednej z wysp Morza Karaibskiego. Zwiedzanie i poznawanie atrakcji wyspy zakończyło się tragicznie. Mężczyzna wpadł do wulkanu.
Wypadek podczas podróży poślubnej
Młoda para Clay i Acaimie Chastian dzień po weselu postanowiła wsiąść w samolot i udać się na jedną z wysp Morza Karaibskiego – Saint Kitts i Nevis. Małżeństwo postanowiło zdobyć najwyższy szczyt na wyspie, starowulkan Mount Liaumuiga. Wędrówka na górę odbyła się bez zarzutów. Pod zdobyciu szczytu mężczyzna postanowił zejść do wulkanu, by z bliska przyjrzeć się bujnej roślinności. Wtedy właśnie doszło do wypadku.
Co się stało?
Najprawdopodobniej doszło do pęknięcia liny i mężczyzna spadł do wulkanu. Na ratunek ruszyła żona, która nie słysząc odpowiedzi na pytania zaczęła schodzić za nim znajdując pod drodze telefon komórkowy oraz bandanę, którą mężczyzna miał na sobie.
Acaimie dotarła do rannego męża i postanowiła sama wydostać go z krateru wulkanu. Dopiero w połowie drogi pojawił się zasięg w telefonie i wtedy właśnie kobieta zadzwoniła po pomoc. Clay trafił do szpitala, gdzie stwierdzono u niego wstrząs mózgu, pęknięte kręgi, złamaną czaszkę. Dodatkowo mężczyzna stracił słuch w prawym uchu. Pomimo licznych obrażeń mężczyzna może mówić o dużym szczęściu. Bujna roślinność, którą chciał tak bardzo zobaczyć zamortyzowała upadek.
Kosztowny powrót do domu
Po wypadku małżeństwo czeka na powrót do kraju z feralnej podróży poślubnej. Koszty transportu poszkodowanego mężczyzny wynoszą aż 35 tysięcy dolarów. Pary nie stać na pokrycie wszystkich kosztów więc postanowili utworzyć zbiórkę w serwisie GoFoundMe.
Źródło: wprost.pl