Multiagencje rosną w siłę. Zauważa to największy polski ubezpieczyciel, który postanowił dystrybuować swoje produkty właśnie poprzez tego rodzaju punkty.
Jak zauważa Tobiasz Bury, osoba odpowiedzialna w Grupie PZU za sieć sprzedaży, ubezpieczyciel chce mieć ponad 20 procent udziału w rynku multiagencyjnym. Według „PB” ubezpieczyciel przystąpił do realizacji swojego celu inaczej niż konkurenci. Różnica polega na tym, że PZU stawia na relację z małymi, lokalnymi agentami współpracującymi z multiagencjami o rozbudowanej sieci.
Gazeta tez zwraca uwagę na fakt, że dzięki takiej strategii firma płaci niższe prowizje, a przy tym ma bezpośredni kontakt ze sprzedawcami jej produktów. Tobiasz Bury zastrzega jednak, że: „ PZU będzie prowadził selekcję potencjalnych partnerów. Firma woli zachować bezpośrednie relacje ze sprzedawcami pracującymi dla dużych niezależnych pośredników”.
Bury deklaruje również, że: „koncern jest gotów płacić rynkowe stawki za nowy biznes, dodatkowo premiując wzrost, oraz że przyjrzy się polityce opłat przy odnawianiu obowiązkowych polis. Ubezpieczyciel chce sprzedawać w sieci niezależnej „komunikację” i „mieszkaniówkę”, a w dalszej perspektywie – także „życiówkę”.
„PB” podkreśla jednak, że multiagencje mają być jedynie uzupełnieniem sieci agentów wyłącznych lidera polskiego rynku. Artur Pakuła, prezes Arrant, docenia, że PZU zdecydował się na współpracę z niezależnymi pośrednikami, ale jego zdaniem, model proponowany przez zakład nie do końca wpisuje się w kulturę organizacyjną ogólnopolskich pośredników. Podkreślił, że każdy tego typu podmiot wymaga indywidualnego podejścia.
Źródło: www.gu.com.pl