Kilka dni temu mogliśmy usłyszeć o przedsiębiorcy, który zatrudnił 6 osób – przy czym ubezpieczył te osoby w ramach ubezpieczenia grupowego. Do dziś cztery osoby z tych sześciu już nie żyją. Przedstawiciele branży ubezpieczeniowej mówią, że takiej historii jeszcze w Polsce nie było.
Ubezpieczenie na życie dla pracowników
Z opublikowanych przez Polsat News informacji wynika, że w ubiegłym roku przedsiębiorca z Torunia, zatrudnił 6 osób. Po czym ubezpieczył te osoby w ramach grupowego ubezpieczenia na życie. I o ile tego typu praktyka jest już czymś powszechnie stosowanym przez pracodawców to zdziwienie może budzić fakt, że do dziś 4 osoby z tych 6 już nie żyją. Co więcej pierwsza umarła dwa tygodnie po ubezpieczeniu, a osobą uposażoną do odbioru odszkodowania jest owy przedsiębiorca.
Kilka polis na życie
Materiał, który mogliśmy zobaczyć koncentruje się na wypadku, który miał miejsce w listopadzie ubiegłego roku. Samochodem, który doszczętnie wówczas spłonął, podróżowało dwóch – świeżo ubezpieczonych na życie – pracowników przedsiębiorcy z Torunia. Co ciekawe owy pracodawca zawarł umowę ich ubezpieczenia w aż 9 towarzystwach ubezpieczeniowych. A w zawartych polisach, jako osobę uposażoną, czyli upoważnioną do odbioru odszkodowania wskazano nie osoby bliskie ubezpieczonych, a właśnie przedsiębiorcę. Okazuje się też, że suma wypłat mogłaby sięgnąć 6 milionów złotych.
Grupowe ubezpieczenie pracowników
Przedsiębiorca, który ubezpieczył grupowo pracowników działa na rynku nieruchomości. Zatrudniane przez niego osoby miały być właśnie pośrednikami w tej branży. Materiał Polsat News pokazuje jednak, że mogło tak nie być, bowiem zatrudnianie tych osób odbywało się w wyjątkowych okolicznościach – na parkingu, najprawdopodobniej w samochodzie. Już wówczas nowy pracodawca kopiował ich dowody osobiste i prawo jazdy.
Co więcej przed zatrudnieniem wspominanych wcześniej mężczyzn, owy pracodawca zatrudnił dwie osoby, które także już nie żyją. Były to osoby uzależnione i bezdomne, które nigdy nie pracowały jako specjaliści od nieruchomości. I jak już wyżej wspominaliśmy, pierwsza z nich umarła już dwa tygodnie po zawarciu ubezpieczenia na życie.
Do ojca jednego z mężczyzn, który poniósł śmierć na skutek wypadku odezwało się dotychczas czterech ubezpieczycieli – we wszystkich umowach, jako osoba uposażona wskazany był pracodawca syna. Mimo wcześniejszego umorzenia sprawy, w związku z informacjami, jakie się pojawiły odnośnie ubezpieczeń na życie czynności na nowo podjęła kolejna prokuratura. Przedsiębiorcy postawiono też pierwsze zarzuty – fałszowania podpisów na dokumentacji ubezpieczeniowej.
Źródło: Polsat News