Projekt ustawy zakładający powiązanie punktów karnych z ubezpieczeniami budzi dużo emocji. W przestrzeni medialnej można znaleźć wiele spekulacji, np. dotyczących nowych obowiązkowych ubezpieczeń. Dlatego PIU wyjaśnia kwestie związane z „dodatkowym OC”, mając nadzieję, że pozwolą one ograniczyć zasięg fake newsów w tej sprawie.
Dodatkowe OC – fałszywa teza w mediach
W ostatnim czasie pojawiło się kilka artykułów odnośnie dodatkowego obowiązkowego OC. Ich autorzy powielają w nich tezę: ponad 3,5 mln kierowców w Polsce może uniknąć konsekwencji związanych z projektowanym powiązaniem wysokości składki za obowiązkowe ubezpieczenie OC z mandatami i punktami karnymi, ponieważ nie są właścicielami kierowanych przez siebie pojazdów. Dotyczy to np. kierujących pojazdami służbowymi, pożyczonymi od rodziny czy znajomych, lub aut z wypożyczalni. Wskazuje się, że z tej luki skorzystają młodzi kierowcy, którzy powodują najwięcej szkód. Jak ją zatem uszczelnić? Według autorów tekstów nałożyć na kierowców, którzy nie są właścicielami aut obowiązek wykupienia OC ppm.
PIU podkreśla, że rozwiązanie to nie ma jednak pokrycia w rzeczywistości i jest to tzw. fake news. Może on wynikać z niezrozumienia, jak funkcjonuje polski system obowiązkowego ubezpieczenia komunikacyjnego (i nie tylko polski). Z opublikowanych informacji wynika też, że brakuje zrozumienia tego, w jakim celu ubezpieczyciele wnioskują o dostęp do danych o mandatach. Ważne jest, więc wyjaśnianie tego zagadnienia i udostępnianie rzetelnej wiedzy w tym zakresie.
OC przypisane do pojazdu, a nie do kierowcy
W polskim systemie OC przypisane jest do pojazdu, a nie do kierowcy. Oznacza to, że ubezpieczeniem OC objęta jest odpowiedzialność cywilna KAŻDEJ osoby, która kierując pojazdem w okresie trwania odpowiedzialności ubezpieczeniowej wyrządziła szkodę w związku z ruchem tego pojazdu.
Z ubezpieczenia OC poszkodowanemu przysługuje odszkodowanie, jeżeli posiadacz pojazdu lub jego kierujący są obowiązani do odszkodowania za wyrządzoną w związku z ruchem tego pojazdu szkodę, będącą następstwem śmierci, uszkodzenia ciała, rozstroju zdrowia bądź utraty, zniszczenia lub uszkodzenia mienia. Podstawowym celem OC jest więc ochrona poszkodowanych wskutek zdarzeń drogowych – ubezpieczenie to ma zapewnić im odszkodowanie za uszkodzone mienie, utratę zdrowia, a w najgorszym przypadku zabezpieczyć osoby bliskie osób, które zginęły. Nie zapominajmy również, że ubezpieczenie OC dodatkowo chroni też sprawcę wypadku – nie musi on ponosić jego finansowych konsekwencji, bo zobowiązanie to przejmuje ubezpieczyciel.
A co gdyby OC było na kierowcę? W praktyce oznaczałoby to, że np. każda z osób z prawem jazdy w 4-osobowej rodzinie z jednym autem musiałaby mieć oddzielne ubezpieczenie OC w każdym przypadku, kiedy chciałaby użytkować pojazd. Dodajmy, że obecnie średnia cena OC to około 500 zł, a mnożenie przez 4 daje już czterocyfrową liczbę.
Dlaczego ubezpieczyciele chcą mieć dostęp do danych o mandatach?
Już od dawna towarzystwa ubezpieczeniowe wnioskują o dostęp do danych o mandatach i punktach karnych – robią to, by lepiej oceniać ryzyko. A jak wskazuje PIU, większa indywidualizacja składki za ubezpieczenie OC komunikacyjne to istotna korzyść dla kierowców, ale nie tylko. To również prosty mechanizm poprawy bezpieczeństwa ruchu drogowego.
Nie zapominajmy, że Polska jest na jednym z czołowych miejsc w Europie, jeśli chodzi o liczbę zabitych na drogach w stosunku do populacji. Dodatkowo polscy kierowcy mają lekceważący stosunek do przepisów ruchu drogowego. Z badań PIU wynika, że aż 22 procent kierowców uważa, że przekraczanie prędkości o 30 km/h w mieście jest bezpieczne. Warto dodać, że nadmierna prędkość jest jedną z głównych przyczyn wypadków na drogach.
Dlatego też kierowcy jeżdżący niebezpiecznie i nagminnie łamiący przepisy, powinni liczyć się z wyższymi stawkami za OC, bowiem tworzą większe ryzyko spowodowania wypadku na drodze. Powiązanie stawek za OC z mandatami i punktami karnymi ma więc duże znaczenie prewencyjne. Można założyć, że kierowcy, którzy wiedzieliby, że mandaty i punkty karne mogą podnieść ich składkę za OC, jeździliby bezpieczniej. Dodajmy, że tego typu rozwiązania funkcjonują już w USA i Wielkiej Brytanii, gdzie standardem jest włączanie do taryf ubezpieczeniowych informacji o wykroczeniach popełnianych przez kierowców.
Mandaty nie są podatkiem
Mandaty i punkty karne przypisywane są kierowcy i to on ponosi ich konsekwencje w postaci obowiązku zapłaty mandatu i ewentualnej utraty prawa jazdy w związku z przekroczeniem dopuszczalnego limitu punktów karnych. Jak wskazuje PIU, przyznawane są one za konkretne wykroczenia, a nie z uwagi na np. kiepski humor kontrolującego lub fotoradaru. Dlatego jeżeli przekraczamy dopuszczalną prędkość, wyprzedzamy na podwójnej ciągłej czy przejściu dla pieszych, musimy się liczyć z konsekwencjami takich zachowań. Warto przypomnieć, że wbrew popularnym w komentarzach do artykułów prasowych stwierdzeniom, mandaty nie są żadnym nowym podatkiem, tylko konsekwencją naszych działań.
Co z kierowcami, którzy nie jeżdżą swoimi samochodami?
Autorzy wspominanych wcześniej artykułów wskazują, że w Polce jest 3,5 mln kierowców, którzy nie jeżdżą swoimi autami. Być może część z nich jeździ tylko okazjonalnie, inni wypożyczają auta, a jeszcze inni korzystają z aut służbowych. PIU zwraca uwagę, że osoby, które np. wypożyczają auta lub korzystają z nich służbowo, nie dostają ich bezwarunkowo. Przecież warunki udostępniania aut służbowych określają wewnętrzne regulaminy. Mogą one wskazywać, kiedy i do jakich celów pracownicy korzystają ze służbowego auta, jakie mają prawa i obowiązki, a także, jakie są konsekwencje niedochowania tych zasad.
Pamiętajmy, że już dziś ubezpieczyciele określając cenę za ubezpieczenie zadają pytanie, czy pojazd będzie udostępniany innym osobom niż właściciel, w jakim wieku są te osoby i jak długo mają prawo jazdy. A jeśli klient zadeklaruje, że nie udostępnia pojazdu osobie zwiększonego ryzyka (młodej, niedoświadczonej), a następnie to zrobi i ta osoba spowoduje szkodę, to ubezpieczyciel może dochodzić korekty składki, a w ubezpieczeniu dobrowolnym AC np. zastosować udział własny w szkodzie. Dlatego podawanie nieprawdy w takich wypadkach może kosztować dużo drożej niż potencjalne oszczędności w składce ubezpieczeniowej.
Wysokość składki ubezpieczenia OC
PIU wielokrotnie wskazywała już, że wysokość składki za ubezpieczenie OC, zawsze stanowi indywidualną decyzję ubezpieczyciela. Taryfikacja opiera się na bardzo wielu złożonych czynnikach – danych statystycznych oraz tych indywidualnych. Ubezpieczyciele biorą pod uwagę różnorodne źródła ryzyka związane z pojazdem, ubezpieczonym, ale także, przykładowo, z prowadzoną przez niego działalnością gospodarczą, miejscem garażowania pojazdu, płatnością ratalną itp. Zatem informacja o mandatach i punktach karnych będzie kolejną zmienną, która pozwoli towarzystwom ubezpieczeniowym na lepsze dostosowanie składki do konkretnego ubezpieczonego.
Śmiało można stwierdzić, że ubezpieczyciele otrzymają kolejny atrybut w postaci punktów karnych do oceny, czy mają do czynienia z kierowcą zwiększonego ryzyka. Właściciel pojazdu, zanim pożyczy auto sąsiadowi, pracownikowi czy kuzynowi może poprosić, aby osoba ta przed skorzystaniem z jego pojazdu, wylegitymowała się np. za pomocą aplikacji mObywatel liczbą punktów karnych. Z kolei wypożyczalnie typu carsharing mogą płacić wyższą składkę, ponieważ tego nie weryfikują i udostępniają swoje pojazdy każdemu.
PIU podkreśla, że mandaty w Polsce nie były podnoszone od ponad dwóch dekad. Nie demonizujmy, zatem propozycji zmian i nie nazywajmy ich „skokiem na kasę kierowców”. A jeśli nie chcemy dostać mandatu – jedźmy zgodnie z przepisami. To proste.
Źródło: Polska Izba Ubezpieczeń