Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji oraz resort infrastruktury finalizują prace nad podwyższeniem mandatów za wykroczenia drogowe w Polsce, a także możliwością powiązania stawek za ubezpieczenie OC z punktami karnymi za niektóre wykroczenia.

Mandaty bez zmian od 20 lat

Chyba niewielu z nas zdaje sobie sprawę, że mandaty w Polsce nie zmieniały się od 20 lat. Maksymalny 500-złotowy mandat za przekroczenie prędkości, o co najmniej 51 km/h został wprowadzony w Polsce na początku stulecia, i wówczas to stanowił  ¼ średniego wynagrodzenia. W tej chwili to zaledwie 1/8 średnich zarobków. I mimo tego, że obecnie za takie przekroczenie prędkości grozi zatrzymanie prawa jazdy na 3 miesiące nie brakuje kierowców, którzy jeżdżą bez tego dokumentu, „w stanie wyższej konieczności”.

Nie wszystkie przepisy służą bezpieczeństwu na drogach

Mimo tego, że ustawa Prawo o ruchu drogowym była wielokrotnie nowelizowana nie wprowadzono w niej zmian, które umożliwiałyby zatrzymanie prawa jazdy także za przekroczenie prędkości o więcej niż 50 km poza terenem zabudowanym.  To jeden z przykładów na to, że nie wszystkie przepisy służą bezpieczeństwu na drogach. Co ciekawe, podczas prac parlamentarnych brak poparcia dla tej zmiany argumentowano tym, że po jej wprowadzeniu pojawiłaby się konieczność zatrudnienia dodatkowych pracowników w starostwach odpowiedzialnych za procedurę zatrzymania praw jazdy.

Od przepisów ważniejsza mentalność kierowców

Warto przypomnieć, że dopuszczalna prędkość w obszarze zabudowanym to 50 km/h. Jej przekroczenie skutkujące zatrzymaniem prawa jazdy oznacza jazdę z prędkością powyżej 100 km/h. A poza terenem zabudowanym – dopuszczalny limit na autostradzie wynosi 140 km/h, na drodze ekspresowej dwujezdniowej 120 km/h. Niestety dla wielu kierowców limity te są niestety tylko umowne.

Przeprowadzone przez PIU badanie świadomości kierowców pokazało, że 1/3 respondentów uznaje, że przekraczanie prędkości o 20 km/h w terenie zabudowanym jest bezpieczne. A aż 22 proc. kierowców przyznało, że przekraczanie prędkości o 30 km/h w mieście jest bezpieczne. Interesujące jest to, że ponad połowa pytanych uważa, że można jechać bezpiecznie i szybko. Co więcej 38 procent badanych uznaje, że wyprzedzanie innego auta osobowego na podwójnej ciągłej może być w niektórych przypadkach uzasadnione. Z kolei co piąty kierowca uważa, że wyprzedzanie „na trzeciego” może być w niektórych przypadkach uzasadnione.

Można się spotkać z opiniami, że kierowców usprawiedliwia często błędne oznaczenie dróg. Okazuje się bowiem, że dochodzi czasem do sytuacji, w których podczas remontu ustawiono znak ograniczenia do 30 km/h i nakaz skrętu w prawo. I mimo tego, że po remoncie można już poruszać się z prędkością dozwoloną dla danego typu drogi, nastąpiła zmiana organizacji ruchu, pojawił się nakaz skrętu w lewo, to o starych znakach zapomniano. Dlatego może to, być jednym z powodów tego, że wielu użytkowników dróg ograniczenia prędkości traktuje wyłącznie, jako sugestie, a nie nakazy. I choć niestety brzmi jak kiepska wymówka, potwierdzają to statystyki wypadków.

Statystyki wypadków drogowych

Najnowsze dane policji pokazują, że w 2020 roku doszło do 23 540 wypadków drogowych na drogach publicznych, w strefach zamieszkania lub strefach ruchu. Zginęło w nich 2 491 osób, a 26 463 zostały ranne. I mimo tego, że jest to mniej niż w latach poprzednich powinniśmy brać pod uwagę to, że miniony rok był szczególny. Jeździliśmy dużo mniej. A jeżeli chodzi o wskaźnik zabitych na 100 wypadków jesteśmy na pierwszym miejscu w krajach UE w 2019 r.

Co należy do głównych przyczyn wypadków? Najczęściej dochodzi do nich z powodu:

  • nieustąpienie pierwszeństwa przejazdu – 5 708 wypadków,
  • niedostosowanie prędkości do warunków ruchu – 5 516 wypadków,
  • nieustąpienie pierwszeństwa pieszemu na przejściu dla pieszych – 2 318 wypadków.

Powiązanie składek za OC z mandatami

Przepisy, stosunek kierowców do nich, infrastruktura, wreszcie złe oznaczenia dróg, nadmiar znaków – to sprawia, że po Polsce jeździ się niebezpiecznie. Jednak na niektóre rzeczy mamy wpływ. PIU w swoim raporcie z 2017 roku – „Strategia poprawy bezpieczeństwa drogowego w Polsce”, zaproponowało inicjatywę, która mogłaby doprowadzić do zmniejszenia liczby wypadków. Była to propozycja zmiany struktury mandatów karnych za przekroczenie dozwolonej prędkości.

W Polsce mandaty karne są znacznie niższe niż w innych krajach UE, nie tylko w wartościach absolutnych, ale także w porównaniu do średnich zarobków. W Niemczech kary te są dwa razy bardziej dotkliwie, a na Słowacji nawet pięciokrotnie wyższe niż w Polsce. W niektórych krajach np. Finlandii wysokość mandatu uzależniona jest od zarobków karanej osoby.

Tu warto wspomnieć, że standardem działań firm ubezpieczeniowych w takich krajach jak USA, Wielka Brytania czy Irlandia jest włączanie do taryf ubezpieczeń komunikacyjnych informacji o wykroczeniach popełnianych przez kierowców. Dzięki temu rozwiązaniu, kierowcy jeżdżący bezpiecznie mogliby otrzymać niższą składkę za ubezpieczenie OC. A to mogłoby motywować do tego, by jeździć przepisowo. Dlatego realizacja tej inicjatywy, obok zaostrzenia kar, wydaje się jednym z najprostszych działań, jakie można podjąć, by poprawić bezpieczeństwo na drogach.

Jak to jednak zrobić? Zakłady ubezpieczeń od wielu już lat wnioskują o dostęp do danych o wykroczeniach z Centralnej Ewidencji Kierowców i umożliwienie dostosowania taryfikacji do historii wykroczeń kierowcy oraz jego punktów karnych. Okazuje się, że głównym argumentem przeciwko temu było to, że możliwość powiązania mandatów z wysokością składki OC byłaby podwójnym karaniem kierującego.

Za złamanie przepisów dostajemy mandat i to jest kara. A niższa składka za OC miałaby motywować i wzmacniać prawidłowe postawy wobec przepisów. Dlaczego kierowca jeżdżący poprawnie jest przez innych traktowany jak zawalidroga, świeci mu się długimi po oczach, spycha z drogi? Przyzwolenie na łamanie przepisów jest tak powszechne. Z tego powodu należy wspierać tych, którzy nie dadzą się na drodze złamać.

Niezwykle ciekawe jest to, że polscy kierowcy podczas wyjazdów zagranicznych, potrafią dostosować się do ograniczeń prędkości wskazywanych przez znaki drogowe. Okazuje się, że naprawdę niewiele osób chce ryzykować dużo wyższe niż w Polsce kary. A to oznacza, że tak naprawdę kierowcy są w stanie zmienić swoich zachowania na drodze.

Lepsza ocena ryzyka ubezpieczeniowego

Nie bez powodu zakłady ubezpieczeń postulują o dostęp do danych o wykroczeniach popełnionych przez kierujących, bowiem dzięki nim mają możliwość przeprowadzenia bardziej zindywidualizowanej oceny ryzyka ubezpieczeniowego, a co za tym idzie lepszego szacowania składki ubezpieczeniowej.

A przecież obowiązek badania ryzyka ubezpieczeniowego i przyjęcia metodologii opartej na posiadanych danych jest podstawą prowadzenia działalności ubezpieczeniowej, właściwej oceny ryzyka i bezpieczeństwa rynku finansowego. Obowiązek ten został uregulowany w art. 33 ustawy o działalności ubezpieczeniowej i reasekuracyjnej i ma fundamentalne znaczenie dla prowadzenia działalności ubezpieczeniowej.

Składki za OC i mandaty – z punktu widzenia kierowcy

Dla każdego posiadacza pojazdu cena obowiązkowego ubezpieczenia OC ma duże znaczenie. A każdy zakład ubezpieczeń jest zobligowany do tego, by pobierać składki w takiej wysokości, by pokryły one roszczenia osób poszkodowanych. Wynika to z tego, że odszkodowania i świadczenia dla poszkodowanych wypłacane są ze składek płaconych przez wszystkich ubezpieczonych kierowców.

Zgodnie z opinią PIU zapewnienie ubezpieczycielom dostępu do danych o wykroczeniach lub przestępstwach stanowiących naruszenia przepisów ruchu drogowego i badanie także na tej podstawie ryzyka ubezpieczeniowego leży w interesie publicznym. Świadomość tego, że dane kierowców, które są zawarte w CEP i CEK będą mogły być uwzględniane przy ustaleniu składki ubezpieczeniowej wpłyną na ich postawę. W efekcie, czego może to realnie poprawić bezpieczeństwo w ruchu drogowym, bowiem będzie motywowało do prawidłowych zachowań.  Kierujący będą brali pod uwagę to, że ich nieprawidłowe zachowanie na drodze podlega już nie tylko sankcji karnej czy administracyjnej, ale będzie również oceniane pod kątem ryzyka ubezpieczeniowego, co z kolei może przełożyć się na wysokość składki ubezpieczeniowej OC.

Źródło: Polska Izba Ubezpieczeń