Jak podaje Rzecznik Finansowy, Generali TU S.A. wprowadzi postulowaną przez niego zmianę w treści ogólnych warunków ubezpieczenia autocasco. Zgodnie z nowymi zapisami ubezpieczyciel będzie szacował opłacalność naprawy rozbitego pojazdu w zależności od wybranego przez klienta wariantu ubezpieczenia.
Generali zmienia definicję szkody całkowitej
Z opublikowanych przez Rzecznika Finansowego informacji wynika, że wprowadzana zmiana w treści ogólnych warunków ubezpieczenia autocasco w Generali będzie polegała na ustaleniu nowej definicji tzw. szkody całkowitej. Przypominamy, że standardowo ubezpieczyciele orzekają ją, jeśli szacowane koszty naprawy przekraczają 70 procent wartości pojazdu sprzed szkody. Nowe zapisy w OWU wprowadzą jednolite zasady określania kosztów naprawy na potrzeby kwalifikacji szkody. Jak możemy przeczytać, będą one zależeć od wybranego przez klienta wariantu ubezpieczenia, a nie od tego czy mamy do czynienia ze szkodą całkowitą, czy częściową. Dzięki temu wszyscy klienci Generali będą mieli takie same prawa do świadczeń.
– Z zadowoleniem przyjmuję podejście firmy Generali i dobrowolne ustalenie nowych warunków ubezpieczenia autocasco. Dobrze, że kolejne firmy prowadzą z nami rozmowy w tym zakresie. Zachęcam do pojęcia takiej decyzji, również podmioty, wobec których wystąpiliśmy wcześniej z wezwaniem do zaprzestania takich praktyk czy też z pozwem. Przypomnę, że spór w odniesieniu do kwestionowanych przez Rzecznika zapisów wzorca autocasco można przerwać w dowolnym momencie, jeśli strony osiągną porozumienie – mówi dr hab. Mariusz Jerzy Golecki, prof. UŁ, Rzecznik Finansowy.
Już w ubiegłym roku pisaliśmy o tym, że Rzecznik Finansowy skierował do 13 zakładów ubezpieczeń wezwania do dobrowolnej zmiany praktyk. Niektóre z nich podjęły rozmowy, które miały na celu ustalenie nowych warunków umów ubezpieczenia, inne odmówiły negocjacji. Z tego powodu Rzecznik Finansowy skierował już trzy pozwy w sprawie stosowania nieuczciwych praktyk rynkowych.
Spór z ubezpieczycielami – o co chodzi?
Tu warto dodać, że Rzecznik Finansowy ma zastrzeżenia co do tego, w jaki sposób stosowane są różne kryteria wyceny rozmiarów szkody, w zależności od tego czy jest ona całkowita, czy częściowa. Problem ten dotyczy przede wszystkim tych klientów, którzy zdecydowali się na zakup tańszego, tzw. kosztorysowego wariantu autocasco. Jeśli, bowiem ubezpieczyciele widzą możliwość orzeczenia szkody całkowitej, szacują koszty naprawy z użyciem najwyższych cen części i najwyższych kosztów robocizny. Dzięki temu stosunkowo łatwo osiągnąć sytuację, w której szacowane koszty naprawy przekraczają 70 procent wartości auta z dnia szkody. A takie rozwiązanie pozwala na to, by ubezpieczyciel wypłacił odszkodowanie stanowiące różnicę między wartością pojazdu z dnia szkody i wartością rozbitego pojazdu. Niestety klienci, którzy nie mogą liczyć na pokrycie kosztów naprawy, szczególnie w przypadku starszych aut, muszą pozbyć się rozbitego pojazdu.
Okazuje się, że właściciele kilkuletnich pojazdów częściej wybierają tańsze warianty ubezpieczenia, w których koszty naprawy są wyliczane według cen tańszych części (tzw. zamienników) i kosztów robocizny stosowanych poza siecią autoryzowanych stacji obsługi. W opinii Rzecznika to właśnie według tych parametrów powinny być szacowane koszty naprawy, bez względu na to czy szkoda jest częściowa czy całkowita. Dzięki takiemu podejściu posiadacze starszych pojazdów częściej będą mieli możliwość ich naprawy.
Sposoby szacowania kosztów naprawy
Jak zatem może zmieniać się wysokość kosztów naprawy wypłacanych na tzw. kosztorys w zależności od wybranego wariantu ubezpieczenia. Jedna ze stosowanych obecnie umów przewiduje stosowanie korekty przy wycenie cen części. Na przykład dla 8 letnich pojazdów stosuje się tzw. współczynnik korygujący w wysokości 55 procent, względem cen nowych części dystrybuowanych przez oficjalnych producentów lub importerów pojazdu. Natomiast przy ustalaniu tego czy zachodzi szkoda całkowita ubezpieczyciel stosuje najwyższe parametry tj. ceny nowych części, dystrybuowanych przez oficjalnych producentów lub importerów pojazdu. Jak przekłada się to na finanse?
Możemy założyć, że najwyższe możliwe koszty części zamiennych to 10 000 zł. Bez postulowanych przez Rzecznika zmian, na potrzeby szacowania szkody całkowitej ubezpieczyciel uwzględnia za każdym razem koszty części na poziomie 10 000 zł. Upowszechnienie się wspomnianych wyżej zmian będzie korzystne dla klientów. Wobec tych decydujących się na wariant kosztorysowy ubezpieczenia (z uwzględnieniem 55 procentowego wskaźnika korygującego) będzie to wartość 4500 zł. Śmiało, więc można stwierdzić, że jeśli klient zdecyduje się na tańszy wariant ubezpieczenia, ubezpieczycielowi trudniej będzie orzec szkodę całkowitą.
Dlaczego ubezpieczycielom zależy na orzekaniu tzw. szkody całkowitej?
Załóżmy, że wartość auta z dnia szkody wynosiła 15 000 zł, a rozbite auto można sprzedać na aukcji za 9 000 zł. W przypadku, gdy koszty naprawy przekroczą 70 procent wartości auta z dnia szkody (10 500 zł), to ubezpieczyciel orzeknie tzw. szkodę całkowitą. Wówczas to od wartości auta z dnia szkody (15 000 zł) odejmie wartość pozostałości (9 000 zł) i wypłaci 6 000 zł odszkodowania. Tym samym brakujące 9 000 zł klient powinien otrzymać ze sprzedaży wraku np. na aukcji.
Zgodnie z zapisami, które dotyczą warunków umowy, klient może naprawić samochód (tzw. szkoda częściowa), jeśli koszty nie przekroczą granicy opłacalności kosztów naprawy. Standardowo jest to 70 procent wartości auta z dnia szkody (czyli w naszym przykładzie 10 500 zł). Jak łatwo zauważyć, jeśli koszty naprawy wyniosą np. 10 000 zł, to koszt likwidacji metodą szkody częściowej będzie o 4 000 zł wyższy, niż przy szkodzie całkowitej. Z tego powodu ubezpieczycielom tak zależy na orzekaniu szkód całkowitych.
Źródło: Rzecznik Finansowy