Sąd Rejonowy w Ostródzie uznał, że do obowiązków zarządcy drogi należy aktywne typowanie i aktualizowanie miejsc, w których krzyżują się drogi ze szlakami zwierząt leśnych. Jeżeli tego nie zrobił, odpowiada za szkodę właściciela auta.
Kolizja z dzikiem a odszkodowanie
Sprawa swój początek miała w sierpniu 2018 roku, kiedy to pod auto kierowane przez poszkodowanego nagle wpadła wataha dzików uszkadzając mu znacznie samochód. Kierowca pojazdu odpowiedzialnością za szkodę obciążył Zarząd Dróg Powiatowych w Ostródzie zarzucając mu, że miejsce w którym doszło do zdarzenia powinno być oznaczone znakiem ostrzegawczym A-18B „zwierzęta dzikie”.
Zarządca dróg czekał na informacje odnośnie ścieżek migracyjnych
Ubezpieczyciel Zarządu Dróg Publicznych odmówił przyjęcia odpowiedzialności zastępczej za szkodę. Argumentował to tym, że odpowiedzialność Zarządu Dróg Powiatowych powstałaby w sytuacji, w której pomimo zgłoszeń dzierżawcy lub zarządcy obwodu łowieckiego o bytowaniu zwierząt w rejonach zdarzenia, nie oznakował on drogi znakiem ostrzegawczym A-18B „dzikie zwierzęta”. Wobec braku informacji od w/w instytucji o ścieżkach migracyjnych zwierząt zarządca nie zaniechał ciążących na nim obowiązków. Ubezpieczyciel uważał, że nagłe pojawienie się zwierząt na drodze jest zdarzeniem losowym o nagłym i niespodziewanym charakterze i każdy kierowca powinien się z tym liczyć, niezależnie od tego czy przy drodze ustawione są stosowne znaki.
Zarząd Dróg nie miał wiedzy na temat innych kolizji w tym miejscu
Sąd Rejonowy w Ostródzie przychylił się do wniosku
pozwanego i uznał roszczenie za zasadne. Ustalono, że dziki wielokrotnie
poruszały się w miejscu, w którym doszło do zdarzenia i dochodziło tam do
innych kolizji z dziką zwierzyną. Sąd ustalił, że przypadek poszkodowanego
kierowcy nie był jednostkowy o charakterze wyjątkowym i nieprzewidzianym.
Dodatkowo w związku z migracjami zwierząt w miejscu zdarzenia były już
wcześniej zgłaszane szkody łowieckie. Teren bowiem sprzyja bytowaniu zwierzyny
z uwagi na bliskość pól uprawnych obsiewanych często kukurydzy.
Z zebranych informacji wynikało, że zarządca drogi w okresie od listopada 2017
roku do lutego 2019 nie przeprowadzał badań zagrożenia w wyniku migracji
zwierzyny. Nie sprawdzał również czy na sieci dróg będących w jego zarządzie
występowały wypadki z udziałem dzikich zwierząt. Zasięgniecie tych
informacji pozwalałoby na określenie skali problemu i wprowadzenie dodatkowego
oznakowania znakami A-18b „zwierzęta dzikie”.
Zarządca drogi odpowiada za brak znaku ostrzegającego
Sąd wskazał, że od zarządcy drogi wymagane jest badanie aktualnego stanu zagrożenia na drodze oraz dbania o aktualizację informacji i przekazywania jej użytkownikom dróg poprzez umieszczanie (lub znoszenie) odpowiednich znaków ostrzegawczych. Zaniechanie lub wadliwe wypełnienie tych obowiązków i będące z nim w związku przyczynowym zdarzenia wywołujące szkody może prowadzić do powstania odpowiedzialności odszkodowawczej po stronie zarządy. Podsumowując do odpowiedzialność zarządcy drogi dochodzi w sytuacji, jeżeli do zdarzenia doszło na obszarze, gdzie ostrzegający znak drogowy powinien zostać, ale nie został ustawiony. Można zakładać, że gdyby umieszczono znak w miejscu zdarzenia kierowca zachowałby minimalną ostrożność, dzięki której mógłby uniknąć kolizji.
Kierowca nie przyczynił się do szkody
Sąd nie znalazł jednocześnie dowodów na to, że kierujący przyczynił się do szkody. Ustalono, że prędkość, z którą poruszał się samochód w istniejących warunkach była bezpieczna.. Biegły ustalił również, że poszkodowany mógłby uniknąć szkody jedynie, gdyby poruszał się z prędkością mniejszą niż 21 km/h, ale taka prędkość byłaby zagrożeniem dla innych uczestników ruchu na drodze krajowej. Wobec powyższego Ubezpieczyciel Zarządu Dróg Publicznych musi zapłacić właścicielowi pojazdu ponad 7 tys. zł odszkodowania za zniszczenia w samochodzie oraz za koszty prywatnej ekspertyzy.
Wyrok sądu rejonowego jest już prawomocny.
Źródło: prawo.pl