Rzecznik Finansowy ostrzega, że niejasne zapisy w warunkach ubezpieczeń nieruchomości mogą prowadzić do sporów i rozczarowań klientów. Ekspert wskazuje m.in. na brak precyzyjnych definicji dotyczących skutków działań wojennych czy upadku dronów. Apeluje do zakładów ubezpieczeń o pilny przegląd zapisów i wprowadzenie jednoznacznych regulacji, które pozwolą klientom lepiej zrozumieć zakres ochrony.
Wojna i akty terroru wciąż niedookreślone
Z analizy ekspertów Rzecznika Finansowego wynika, że standardowym wyłączeniem w dobrowolnych polisach nieruchomości są szkody spowodowane działaniami wojennymi czy aktami terroru. Problem w tym, że pojęcia te często nie mają jasnych definicji.
– Kluczowe jest m.in. doprecyzowanie czy te działania wojenne muszą być prowadzone na terytorium RP. W warunkach umów, które przeglądali nasi eksperci nie jest to jasno zdefiniowane. Standardowo jest mowa o wyłączeniu skutków działań wojennych. Przy czym tylko część towarzystw precyzuje, że nie musi to być formalnie wypowiedziana wojna. To daje pole do szerokiej interpretacji – mówi Michał Ziemiak, Rzecznik Finansowy.
Niejasne i nieprecyzyjne zapisy mogą w przyszłości prowadzić do sporów klientów z ubezpieczycielami, a także stwarzać złudne poczucie, że szkody wynikające z działań wojennych zostaną objęte ochroną.
Rolnicy chronieni ustawowo
Sytuacja wygląda inaczej w przypadku obowiązkowego ubezpieczenia budynków rolniczych. Tu katalog wyłączeń został określony wprost w ustawie i nie zawiera ograniczeń dotyczących szkód wojennych czy aktów terroru. Rolnicy mogą, zatem liczyć na szerszy zakres ochrony niż właściciele nieruchomości objętych dobrowolnymi polisami. Rzecznik zwraca uwagę, że choć niektóre towarzystwa deklarują indywidualne podejście do nietypowych zdarzeń i rozważają wypłaty w ramach tzw. kulancji, to nie może to być rozwiązanie systemowe.
– Z zadowoleniem odnotowuję deklaracje pojawiające się w mediach, mówiące o indywidualnym podejściu do poszczególnych przypadków. Obecna sytuacja wymaga zachowania solidarności i budowania zaufania do branży w momentach trudnych dla całego społeczeństwa. Zdaję sobie jednak sprawę, że ewentualne wypłaty w ramach tzw. kulancji, czyli dobrowolnej i wyjątkowej wypłaty odszkodowania mimo braku odpowiedzialności ubezpieczyciela, są możliwe przy niewielkiej skali zdarzeń. Nie ulega jednak wątpliwości, że w przypadku zaostrzenia się sytuacji, o takie decyzje będzie coraz trudniej. Klienci muszą mieć jasność, jakie są zasady odpowiedzialności za szkody wynikające z działań wojennych czy upadku statków powietrznych. Dlatego apeluję do zakładów ubezpieczeń o pilny przegląd warunków umów pod tym kątem – mówi Michał Ziemiak, Rzecznik Finansowy.
Drony poza jednoznaczną ochroną
Kolejną luką w zapisach są zdarzenia związane z dronami. Obowiązująca definicja „upadku statku powietrznego” obejmuje katastrofę lub przymusowe lądowanie samolotu, szybowca czy innego obiektu latającego, a także skutki upadku jego części lub ładunku. Nie jest jednak jasne, czy zawsze dotyczy to dronów.
– Taka definicja może dawać pole do wyłączenia odpowiedzialność w sytuacji, gdy np. dron nie ulegnie awarii, nie skończy mu się paliwo, tylko po prostu uderzy w jakąś nieruchomość. To oczywiście będą spory trudne dowodowo, kluczowe będzie badanie przyczyn upadku, weryfikacja czy ktoś miał kontrolę nad dronem itp. Spór może dotyczyć też definiowania pojęcia katastrofy. Żeby tego uniknąć warto by było doprecyzować tę definicję – mówi Michał Ziemiak.
Niejasne sformułowania mogą prowadzić do poważnych sporów między klientami a ubezpieczycielami. Dlatego, jak podkreśla Rzecznik doprecyzowanie warunków umów leży zarówno w interesie klientów, jak i całej branży, która w obliczu trudnych sytuacji społecznych powinna budować zaufanie i stabilność.
Źródło: Rzecznik Finansowy







