Niestety choroby zawodowe to olbrzymi problem w sektorze oświaty Z danych ZUS wynika, że w ubiegłym roku prawie 12% nowych rencistów stanowili nauczyciele, a w przypadku rent chorobowych aż 47%. Co ciekawe, szkoły nadal rzadko korzystają z programów ubezpieczeń zdrowotnych dla nauczycieli.
Grupowe ubezpieczenia zdrowotne mało popularne w sektorze oświaty
Każdego roku Zakład Ubezpieczeń Społecznych (ZUS) przyznaje renty z powodu chorób zawodowych i wypadków. W 2023 roku 11,72% nowych rencistów stanowili nauczyciele. Od lat są najliczniejszą grupą rencistów w kategorii chorób zawodowych – w ubiegłym roku było to aż 47,11%, a od 2019 odsetek ten nie spadł poniżej 37%. Co ciekawe, na przestrzeni ostatnich lat nauczyciele są także w czołówce zawodów o najwyższym tzw. wskaźniku natężenia, czyli liczbie rent na tysiąc pracujących – wraz z górnikami, pracownikami przemysłowymi i budowlanymi. Z tego powodu ta grupa zawodowa powinna być objęta szczególną uwagą pod względem profilaktyki zapobiegania chorobom zawodowym – pracodawców zobowiązuje do tego ustawa.
– Najczęstsze choroby zawodowe wśród nauczycieli to przewlekłe schorzenia narządów głosu. Ich profilaktyka powinna być priorytetem. Zwłaszcza że wczesne wykrycie problemu i podjęcie leczenia decydują o tym, czy pacjent wróci do zdrowia. Niestety terminy konsultacji i badań w ramach świadczeń NFZ nie zawsze to zapewniają, ponieważ czeka się na nie miesiącami. Z kolei leczenie prywatne w wielu przypadkach nie wchodzi w grę ze względu na stosunkowo wysokie, z perspektywy nauczycieli, ceny konsultacji i badań w placówkach niepublicznych. Wiele branż radzi sobie z tym problemem dzięki grupowym ubezpieczeniom zdrowotnym. Sektor oświaty wciąż korzysta z tych rozwiązań bardzo rzadko – mówi Beata Tylke, Dyrektor Sprzedaży Ubezpieczeń Zdrowotnych i Pracowniczych w SALTUS Ubezpieczenia.
Na co chorują nauczyciele?
Z opracowania „Choroby zawodowe w Polsce w 2023 roku”, przygotowanego przez Instytut Medycyny Pracy wynika, że w 2023 r. 96% wszystkich chorób zawodowych, które dotknęły nauczycieli stanowiły przewlekłe choroby narządów głosu. Są to:
- guzki głosowe twarde,
- wtórne zmiany przerostowe fałdów głosowych,
- niedowład mięśni wewnętrznych krtani z wrzecionowatą niedomykalnością fonacyjną głośni i trwałą dysfonią.
– Niestety, to nie koniec zagrożeń zdrowotnych, z którymi muszą się mierzyć. Do tego dochodzi stres, który ma wyniszczający wpływ na nasz organizm. Co więcej, długotrwałe przebywanie w nieergonomicznej pozycji, zarówno siedzącej, jak i stojącej, może również prowadzić do poważnych problemów zdrowotnych. Dlatego oprócz typowych dla nauczycieli schorzeń narządów głosu czy słuchu, warto również regularnie kontrolować ich stan zdrowia pod kątem problemów neurologicznych, nefrologicznych oraz ortopedycznych – dodaje Beata Tylke z SALTUS Ubezpieczenia.
Dodatkowe ubezpieczenia zdrowotne
Od lat dużym problemem są kolejki to do świadczeń NFZ. Z tego powodu coraz częściej sięgamy po ubezpieczenia zdrowotne oferowane przez ubezpieczycieli. Odsetek osób objętych tego typu umowami wzrasta z roku na rok o kilkanaście procent i nic nie wskazuje na to, by trend ten wyhamował. W połowie 2024 r. liczba osób korzystających z dodatkowych ubezpieczeń zdrowotnych przekroczyła 5 mln Polaków.
– Popularną formą ubezpieczenia są umowy grupowe zawierane przez pracodawców. W większości przypadków składkę opłaca lub współfinansuje firma, jako benefit pozapłacowy. W przypadku szkół publicznych mamy niestety do czynienia z jedną istotną barierą. Zasady funkcjonowania zakładowych funduszy świadczeń socjalnych w instytucjach budżetowych nie pozawalają na finansowanie z nich ubezpieczeń dodatkowych. Oznacza to, że nie można ich wliczyć w koszty podatkowe. To powoduje, że dodatkowe ubezpieczenia zdrowotne w edukacji nie są tak popularne jak w innych sektorach, a biorąc pod uwagę skalę zagrożeń dla zdrowia, powinny – zauważa Beata Tylke z SALTUS Ubezpieczenia.
Źródło: SALTUS Ubezpieczenia, brandscope.pl