pojazdy elektryczne

Coraz częściej na ulicach spotkać można osoby poruszające się na elektrycznych hulajnogach czy deskorolkach. W związku ze wzrastającą ilością osób korzystających z tych urządzeń, coraz częściej dochodzi do wypadków z udziałem elektrycznych pojazdów. Problem obowiązkowego ubezpieczenia OC dla tego typu pojazdów, w tym hulajnóg, dostrzega nie tylko policja i Ministerstwo Infrastruktury, ale również Komisja Europejska – czytamy w „Rzeczpospolitej” [08.04.19].

 

Mając na uwadze fakt, iż wzrasta ilość wypadków z udziałem osób poruszających się na elektrycznych hulajnogach należy liczyć się z tym, że w razie kolizji bądź wypadków drogowych ubezpieczyciel nie wypłaci nam odszkodowania. Właściciele wypożyczalni powinni informować użytkowników elektrycznej hulajnogi, że nie mogą oni poruszać się po drogach.

 

Problem obowiązkowego ubezpieczenia OC dla pojazdów elektrycznych, w tym hulajnóg, dostrzegła także Komisja Europejska

 

Podobnie jak w Polsce, wzrasta ilość właścicieli elektrycznych hulajnóg na ternie Unii Europejskiej. W związku z tym, coraz częściej pojawiają się propozycje objęcia posiadaczy małych pojazdów elektrycznych obowiązkiem wykupywania polis OC. Zdaniem unijnych urzędników przepisy muszą zapewniać osobom potrąconym przez elektryczne pojazdy możliwość uzyskania szybkiej rekompensaty.

 

Opieszałość w pracach nad OC bulwersuje ekspertów ds. bezpieczeństwa ruchu drogowego

 

„Ani polski ustawodawca, ani Komisja Europejska nie dostrzegają powagi problemu. A on jest już duży i z dnia na dzień robi się poważniejszy”– uważa Janusz Koźmiński ekspert ds. bezpieczeństwa ruchu drogowego.

 

Mariusz Sztal, wieloletni egzaminator na prawo jazdy w Warszawie, nie ma wątpliwości: OC dla takich użytkowników to dobry pomysł, ale trudny do wprowadzenia: „Najpierw trzeba uregulować prawnie kwestię samych urządzeń i zasad ich poruszania się po drogach. Jeśli teraz wprowadzimy OC, a użytkownik sprzętu będzie się poruszał po drodze, a nie po chodniku, to i tak ubezpieczenie go nie obejmie. Przypisałbym OC do konkretnego człowieka, a nie pojazdu – mówi. Sprawa byłaby prosta: kierowca posiadający OC na siebie mógłby jeździć z ochroną ubezpieczeniową samochodem, na rowerze i na hulajnodze”.

 

Źródło: www.rp.pl