Jak podaje PIU w czerwcu tego roku zgłoszono ubezpieczycielom ponad 50 tysięcy zdarzeń, które powstały w wyniku zalań i podtopień. Szacuje się, że około 60 procent zgłoszeń udało się obsłużyć przy pomocy uproszczonych procedur. Dzięki temu poszkodowani mogli otrzymać pieniądze w bardzo krótkim czasie od momentu powiadomienia ubezpieczyciela o szkodzie.
Szkody powodziowe w praktyce
Jak się okazuje większość szkód spowodowanych przez powódź to zniszczenia o wartości około kilku tysięcy złotych. Jednak czasami zdarzają się szkody dużo wyższe a największe zgłoszone dotychczas roszczenie oszacowane zostało przez ubezpieczyciela na 1,3 mln złotych.
–W przypadku podtopień większość szkód to drobne zalania, nie wymagające nawet wizyty rzeczoznawcy na miejscu zdarzenia. Są jednak przypadki, w których powódź niszczy wszystko, a osoby poszkodowane zostają bez dachu nad głową. W takich sytuacjach ubezpieczyciele, poza odszkodowaniem odpowiadającym wartości domu i zniszczonego majątku, wypłacają zaliczki na najpilniejsze potrzeby, a w ramach assistance mogą zaoferować poszkodowanym również nocleg – mówi J. Grzegorz Prądzyński, prezes zarządu PIU.
Prewencyjne zapobieganie skutkom żywiołów
Od kilku lat na terenie Polski występują gwałtowne zjawiska pogodowe a czerwcowe podtopienia tylko to potwierdzają. Niestety zachodzące zmiany klimatyczne sprawiają, że sytuacja raczej nie ulegnie poprawie w najbliższym czasie.
– Zmiany klimatu powodują, że gwałtowne burze, silne wiatry oraz nawałnice będą pojawiały się w Polsce częściej. Ubezpieczyciele są finansowo i organizacyjnie przygotowani do niesienia pomocy poszkodowanym – mówi J. Grzegorz Prądzyński.
Tegoroczne podtopienia były efektem tzw. powodzi błyskawicznych, które nie są związane z wylewaniem rzek. Jak się okazuje to gwałtowne opady deszczu, podczas których nadmiar wody nie może zostać odprowadzony poczyniły się do zalań i podtopień. Ma to niestety ścisły związek z niewłaściwym planowaniem przestrzennym.
– Potrzebujemy spójnej strategii zarządzania ryzykiem klimatycznym oraz odpowiedniej prewencji. W przeciwnym wypadku zjawiska pogodowe będą powodowały coraz większe szkody. Za zniszczenia coraz trudniej będzie zapłacić z prywatnych oszczędności. Polisa na dom lub mieszkanie jest niezbędna, ale ubezpieczenia powinny być elementem krajowej strategii zarządzania ryzykiem klimatycznym. Nie mogą tej strategii zastępować – mówi J. Grzegorz Prądzyński.
Strategia zarządzania ryzykiem klimatycznym to podstawa
Pod koniec 2018 roku Polska Izba Ubezpieczeń wydała raport pt. „Klimat ryzyka”. Zostały w nim zawarte rekomendacje, które dotyczyły zarządzania ryzykiem klimatycznym. Obejmowały one między innymi:
- przegląd i niezbędne zmiany regulacji dotyczących planowania przestrzennego;
- tworzenie lokalnych planów zarządzania ryzykiem, wspólnie z mieszkańcami, przedsiębiorstwami i organizacjami pozarządowymi;
- wypracowanie jednorodnego podejścia do gromadzenia danych statystycznych;
- wzrost nakładów na działania edukacyjne i informacyjne.
Na tegoroczne negatywne zjawiska pogodowe nałożyła się także pandemia COVID-19. – W czasie kryzysu ochrona ubezpieczeniowa jest szczególnie istotna. Fakt, że z powodu pandemii spędzamy więcej czasu w domu, nie oznacza, że ryzyko związane z wystąpieniem nieszczęśliwego zdarzenia maleje. W niektórych przypadkach nawet rośnie, dlatego tym bardziej powinniśmy zadbać o odpowiednie polisy. Pamiętajmy, że konieczność płacenia za szkody z własnej kieszeni, zwłaszcza gdy mamy mniej pieniędzy, może być ogromnym obciążeniem dla domowego budżetu – zaznacza J. Grzegorz Prądzyński.
Źródło: Polska Izba Ubezpieczeń