Firma bukmacherska nie zapłaci odszkodowania za napad do którego doszło kilka lat temu w jednym z punktów sprzedaży. W wyniku ataku, ekspedientka oprócz licznych urazów miała też złamany nos. W związku z wydarzeniami pracownica zażądała odszkodowania od pracodawcy. Sądy oddaliły jednak skargę pracownicy.
Atak na sprzedawczynię wydarzył się w 2011 roku w jednym z punktów sprzedaży zakładów. Po tym jak napastnik dotkliwie pobił kobietę, łamiąc jej przy tym nos – ta wniosła sprawę do sądu przeciwko pracodawcy o wypłatę 50 tys. zł zadośćuczynienia za krzywdę doznaną w godzinach pracy.
Sąd pierwszej i drugiej instancji nie dopatrzył się podstaw do przyznania zadośćuczynienia
Sądy stwierdziły, że napastnik jest osobą trzecia, za którą pracodawca nie może ponosić odpowiedzialności. Ponadto w toku rozprawy ustalono, że firma od której kobieta żąda wypłaty odszkodowania dba o bezpieczeństwo zatrudnionych tam pracowników. Punkty sprzedaży chronione były przez firmy ochroniarskie, pracownicy też poinformowani byli jak zachować się podczas ewentualnego napadu. W związku z powyższym, sądy oddaliły powództwo pracownicy. Jak podano w uzasadnieniach brakuje związku przyczynowo-skutkowego pomiędzy tym zdarzeniem a zachowaniem przedsiębiorcy. Sądy stwierdziły, że napastnik to osoba trzecia, za którą pracodawca nie może ponosić odpowiedzialności.
W skardze kasacyjnej do Sądu Najwyższego kobieta zarzuciła, że pracodawca miał obowiązek odpowiednio zabezpieczyć punkt. Sąd Najwyższy w wyroku, oddalił skargę pracownicy. Sędziowie uznali, że firma stosowała zwykłe przy prowadzeniu takiej działalności środki bezpieczeństwa i nie naruszyła swoich obowiązków.
sygnatura akt: III PK 146/15
Źródło: www.rp.pl