Wracamy do tematu przedsiębiorcy Torunia, który ubezpieczył sześcioro pracowników  w dziewięciu towarzystwach ubezpieczeniowych. Teraz może dostać nawet 6 milionów zł. I o ile fakt zawarcia ubezpieczenia na życie przez pracodawcę nie jest niczym nowym, to w tym przypadku okoliczności zakupu polis budzą sporo wątpliwości.

Ubezpieczenie pracowników

Przypominamy, że z informacji, do których dotarli dziennikarze Polsat News wynika, że Maciej B. – biznesmen z Torunia miał ubezpieczyć sześciu swoich pracowników na duże kwoty w dziewięciu towarzystwach ubezpieczeniowych. Czterech z nich już nie żyje – a dwóch spośród nich zginęło w wypadku. Co ciekawe to właśnie samochodem należącym do biznesmena jechali niedawno zatrudnieni pracownicy firmy. I to Maciej B. siebie wskazał jako osobę, której w razie nieszczęścia należy wypłacić odszkodowanie w ramach zawartych przez niego ubezpieczeń.

Polisa wygląda tak, że suma ubezpieczenia to 100 tysięcy złotych. W przypadku śmierci w wypadku – to jest 200 tysięcy złotych. Najważniejsza rzecz: 9 firm ubezpieczeniowych. Przypomnę, że tych dwóch ludzi ginie w jego samochodzie – mówi informator dziennikarzy.

Złożony charakter śledztwa

Z opublikowanych przez Polsat News informacji wynika, że prokuratura prowadząca sprawę wypadku umorzyła ją uznając, że nie ma dowodów na działanie osób trzecich. Teraz jednak, na polecenie śledczych z Torunia, sprawa jest ponownie analizowana. Bowiem śledztwo, kilkanaście dni temu przejął wydział śledczy prokuratury wyższego szczebla, po tym jak dziennikarze Polsat News zaczęli zajmować się sprawą. Oficjalnie jednak w tym samym czasie to prokuratura okręgowa zwróciła uwagę na całą sprawę.

Sprawa została przejęta do prowadzenia przez pierwszy wydział śledczy Prokuratury Okręgowej w Toruniu. Wyłapywane są takie sprawy, które ze względu na swój złożony charakter, rozwojowy charakter są przejmowane przez pierwszy wydział śledczy – informuje Jarosław Kilkowski, naczelnik I Wydziału Śledczego Prokuratury Okręgowej w Toruniu.

Pierwsze zarzuty dla pracodawcy

Maciej B. stal się podejrzanym w tym śledztwie i usłyszał pierwsze zarzuty. Na razie dotyczą one fałszowania podpisów na dokumentacji ubezpieczeniowej dwóch pracowników, którzy spłonęli w samochodzie.

Jak już wyżej wspominaliśmy, według Prokuratury Okręgowej w Toruniu śledztwo w tej sprawie jest rozwojowe. Prokuratorzy nie wykluczają postawienia kolejnych zarzutów toruńskiemu przedsiębiorcy.

On sam śmierć swoich czterech pracowników nazywa „przypadkiem losowym”. Warto dodać, że w ramach zawartych przez siebie ubezpieczeń na życie może dostać od ubezpieczycieli 6 milionów zł.

Źródło: Polsat News / fot. screenshot video interwencja.polsatnews.p