25 tys. dolarów – tyle już wynosi rachunek za udzieloną dotąd pomoc medyczną w kirgiskim szpitalu. 37 letnia urzędniczka z Polski jest najbardziej poszkodowaną wśród innych ofiar wypadku helikoptera, który spadł i rozbił się w okolicach Khan Tengri i Pik Pobiedy. Polka posiadała ubezpieczenie turystyczne, ale suma ubezpieczenia jest prawie wyczerpana. Polisa pokryła bowiem wizytę rosyjskich specjalistów i próby wykonania operacji.
Pani Anna jest jedyną osobą spośród turystów, która nadal przebywa w szpitalu
Pechowa turystyka, która najbardziej ucierpiała w katastrofie helikoptera leży od prawie miesiąca w szpitalu w którym nie dość, że nie ma specjalistów, chorych transportuje się na plastikowych noszach niesionych po schodach z piętra na piętro to w dodatku nie ma niezależnych generatorów prądu. Sparaliżowana kobieta w takich warunkach nie ma szans powrotu do zdrowia, a jej stan jest bardzo poważny, Dziś ma jedno marzenie – wrócić do Polski, gdzie jest szansa na uratowanie jej zdrowia.
Zbyt niska suma ubezpieczenia „zatrzymała” Polkę w Kirgistanie
Polisa ubezpieczeniowa nie pokryje kosztów dalszego leczenia ani tym bardziej kosztów transportu medycznego. Suma ubezpieczenia pokryła bowiem wizytę specjalistów, którzy przyjechali do chorej z Sankt Petersburga. Co gorsza operację trzeba było przerwać zanim się jeszcze zaczęła. Okazało się, że chora źle reaguje na narkozę (jedyną zresztą dostępną w tym szpitalu). Jak podkreśla jeden z członków rodziny: „ Ania ma już odleżyny. Jest przewracana dwa razy dziennie na bok, każde takie przewrócenie to ryzyko. Ania nie zna rosyjskiego, oni nie znają angielskiego, są problemy komunikacyjne. W Polsce Ania znajdzie się wreszcie w specjalistycznym szpitalu, w którym ma szansę na przynajmniej częściowe odzyskanie sprawności”.
Powrót Ani do Polski wymaga specjalnego transportu medycznego – części kosztów transportu pokryje ubezpieczyciel
Znajomy turystyki wyjaśnia: „Koszt transportu medycznego do Polski wynosi 216 tysięcy złotych. Nie możemy rozważać przewiezienia jej do kliniki np. w Rosji czy Kazachstanie, bo to w dalszym ciągu musiałoby być leczenie pokrywane przez ubezpieczyciela, a właściwie to już przez Anię z własnej kieszeni”. Jak dodaje: „ Część kosztów związanych z przelotem do Polski pokryje ubezpieczyciel. Ale i tak potrzeba jeszcze 126 tysięcy złotych. W związku z tym w Internecie uruchomiono zbiórkę pieniędzy”.
Rachunek za leczenie opiewa już na niemal 25 tysięcy dolarów
Turystka, podobnie zresztą jak i reszta ekipy posiadała ubezpieczenie, ale nie przewidziała, że aż tak tragicznie może zakończyć się jej podróż. Prawie miesiąc pobytu w szpitalu kosztuje już prawie 25 tys. dolarów – suma ta nadal niestety rośnie. Polisa ubezpieczeniowa jaka posiadała pani Anna pokryła wizytę rosyjskich specjalistów oraz próbę podjęcia operacji.
Źródło: www.natemat.pl