Góry to miejsce, na którym można uprawiać różne formy rekreacji praktycznie o każdej porze roku. Turyści muszą mieć na uwadze, że okres jesienno-zimowy to czas, kiedy na tym obszarze Polski robi się wyjątkowo niebezpiecznie. W pierwszej części rozmowy z Naczelnikiem Grupy Karkonoskiej GOPR dowiemy się na co zwrócić szczególną uwagę planując wyjazd w góry, jakie są najczęstsze przyczyny wypadków na szlaku i jak im zapobiec. Szef karkonoskiej grupy ratowników odpowie też na pytanie, czy według niego ignorowanie komunikatów powinno być karalne.
Górskie rekreacje są coraz bardziej popularną formą wypoczynku. Na co należy zwrócić szczególną uwagę podczas np. wspinaczki górskiej?
Turyści przyjeżdżający w Sudety Zachodnie mają możliwość wyboru wielu rekreacji. Zaczynając od turystyki pieszej, poprzez turystykę rowerową, wspinaczkę górską, czy paralotniarstwo. Jak widać mamy wiele możliwości dla turystów odwiedzających nasz rejon. I tu chciałabym zwróci uwagę, że jeśli turyści, którzy zaczynają swoja przygodę np. ze wspinaczką, bardzo ważne jest nieprzecenianie swoich umiejętności. Należy zachować również podstawowe zasady bezpieczeństwa, czyli używamy kasków i ochraniaczy (niestety bardzo często spotykamy się z tym, że ludzie wybierają się na bardzo trudna trasę rowerową bez odpowiedniego sprzętu i odpowiedniego wyposażenia.
Jakie są najczęstsze przyczyny wypadków w górach?
Jeśli chodzi o wypadki są one bardzo różne. Zalezą od: warunków atmosferycznych, przygotowania turystów, od świadomości jak należy poruszać się po górach i dobierania celów do umiejętności. Wchodzimy w tym momencie w bardzo newralgiczny okres w roku, czyli okres przejściowy pomiędzy jesienią a zimą. Moim zdaniem jest to najtrudniejszy czas poruszania się po górach. W tym czasie warunki są bardzo niestabilne, pogoda jest bardzo kapryśna, na szlakach może pojawić się oblodzenie. Przyczyny wypadkowości są bardzo zróżnicowane, np. jeśli nieświadomy turysta wychodzi w góry kompletnie nie przygotowany (chociażby ze względu na to, że ma źle dobrane obuwie) dochodzi do skręć lub złamań stawów skokowych. Generalną zasadą przygotowania się do wyjścia w góry jest dobieranie celów do swoich możliwości.
Czy ignorowanie komunikatów powinno być według Pana karalne?
Jestem bardziej za tym aby uświadamiać, a nie karać. I znów tutaj powtórzę – należy dobierać cele do swoich umiejętności. W zależności od poziomu naszej wiedzy o górach, ludzie maja różne oczekiwania. Daleki był bym od karania – tu nasuwa się pytanie – kto by miał to robić? Według mnie ratownicy są od ratowania, a nie od karania, jeśli ludzie zaczną się nas bać, przestaną dzwonnic po pomoc. A to wiadomo jak się może skończyć.
Żeby moc wyciągać konsekwencje od turystów najpierw należy ich wyedukować. Nawet dzieci w szkołach nie mają szkoleń dotyczących bezpieczeństwa w górach czy nad wodą. Jeśli ta świadomość społeczna byłaby budowana to wtedy można by się zastanawiać nad sposobem wyciągania konsekwencji. W ostatnim czasie jako ratownicy zauważyliśmy zwiększoną liczbę osób w górach, co niektórzy faktycznie nie potrafią się zachować, ale my nie mamy do nich pretensji ponieważ nikt im nie wpoił zasad bezpieczeństwa. Wyście w góry traktują jak wyjście wkoło własnego domu. Nie mają też świadomości występowania różnych, nieprzewidzianych zjawisk pogodowych. Działalność ratownictwa górskiego jest bardzo newralgiczna działalnością. Jeśli zaczniemy budować świadomość negatywną (kiedy turyści zaczną się nas bać: „Mam uszkodzony staw skokowy, jest zima, ale dam radę, bo jak wezwę ratowników mogę zapłacić karę) może to doprowadzić do tragedii. Ludzie nie zdają sobie sprawy, że zimą może dojść do szybkiego ochłodzenia organizmu co jest niebezpieczne wręcz dla życia. Dlatego nie jest chyba dobry kierunek, żeby ich jeszcze dodatkowo straszyć. W związku z tym uważam, ze przede wszystkim należy zmienić świadomość i wiedzę turystów a nie straszyć sankcjami za nieuzasadnione wezwanie pomocy.
Wysokie koszty akcji ratowniczych
Przypominamy, że w sytuacji, kiedy polski turysta wezwie służby ratunkowe za granicą (np. po słowackiej stronie Tatr), sytuacja będzie wyglądać nieco inaczej w kraju. Dla przykładu: uszkodzenie więzadła krzyżowego kolana i transport do Polski w pozycji leżącej z Austrii to koszt około 10 tysięcy złotych. Z kolei poważny uraz głowy po upadku na szlaku górskim na Słowacji i transport helikopterem medycznym do szpitala to koszt ponad 40 tysięcy złotych. Tu przypominamy: przy wyborze ubezpieczenia turystycznego (w przypadku wyjazdu w góry), należy bezwzględnie sprawdzić wysokość limitu kosztów ratownictwa oraz poszukiwania. W praktyce oznacza to nic innego jak wysokość sumy jaką zakład ubezpieczeń zapłaci za rachunek po ewentualnie przeprowadzonej akcji ratowniczej.
Na drugą część rozmowy z której dowiemy się min.: jak przygotować się do wyjścia w góry w okresie zimowym, jak wezwać ratunek oraz co zrobić, kiedy to my usłyszymy wołanie o pomoc – zapraszamy już za tydzień.