Dokładnie 7 lat temu Robert Kubica, rywalizując w mało ważnym rajdzie Ronde di Andora uderzył w barierkę, która przebiła karoserię prowadzonej przez niego Skody Fabii S2000. Uszkodzeniu uległa prawa część ciała sportowca. Początkowo lekarze brali pod uwagę nawet amputację prawego ramienia. Kierowca przeszedł szereg operacji, zanim odzyskał część sprawności.

Próba powrotu do F1

Kubica próbę powrotu do F1, podjął po ponad sześciu latach. W zeszłym sezonie testował samochody Renault i Williams, ostatecznie zostając kierowcą rezerwowym w brytyjskiej ekipie.

Powrót do motorsportu w roli etatowego kierowcy wiązałby się z oddaniem części kwoty ubezpieczycielowi

Nie jest jednak tajemnicą, że trudnym tematem w negocjacjach była kwestia polisy ubezpieczeniowej sportowca. Jak się okazało, Kubica w momencie wypadku posiadał ubezpieczenie i została mu wypłacona pokaźna kwota ze względu na trwałą niezdolność do rywalizacji w F1. Powrót do F1 w roli etatowego kierowcy wiązałby się z oddaniem części kwoty ubezpieczycielowi.

Ryzyko a kwestia kontraktów

W dawnych latach wypadki śmiertelne w Formule 1 były na porządku dziennym. Ginęli również kibice, trafiani resztkami samochodów i odpadającymi kołami. Musiało minąć sporo czasu, aby FIA wyciągnęła wnioski z tych wydarzeń i zaczęła pracować nad kwestią bezpieczeństwa.

Polisy ubezpieczeniowe

Świadomość skutków wypadku, a nawet możliwość odniesienia śmierci, sprawiły, że obecnie większość kierowców w F1 posiada polisy ubezpieczeniowe. Zespół zatrudnia jednak zawodnika jako niezależnego pracownika, więc to on decyduje o tym, czy zapewni sobie dodatkową ochronę i jakie będą jej warunki.
Niestety, bardzo rzadko zespoły uczestniczą w partycypacji kosztów takiej polisy. Czasem pomoc w tym temacie oferuje sponsor. Tak było chociażby w przypadku Fernando Alonso, gdy ten był wspierany przez firmę Santander. Ekipy posiadają jedynie ubezpieczenia od odpowiedzialności cywilnej dla swoich kierowców. To zabezpieczenie na wypadek, gdyby coś stało się osobom postronnym.

W większości przypadków polisy ubezpieczeniowe dotyczą stricte sytuacji związanych z F1

Jeśli kierowca spędza wolny czas na nurkowaniu czy skokach na bungee, a wydarzy się jakiś wypadek, nie otrzyma z tego tytułu żadnego odszkodowania. Problemem F1 jest fakt, że coraz częściej szansę występów w niej otrzymują młodzi kierowcy, będący pay-driverami. Wymaga się od nich, aby przynieśli z sobą sponsora, który wpłaci środki do budżetu zespołu. Równocześnie spora część z nich nie ma pieniędzy na sfinansowanie sobie ubezpieczenia.

Ubezpieczyciel wkracza do akcji w momencie wypadku kierowcy i stwierdzenia u niego tymczasowej lub stałej niezdolności do rywalizacji w motorsporcie

Za przykład znów może posłużyć Alonso. W 2016 roku Hiszpan przeżył fatalny wypadek w Australii. Przeciążenie w jego samochodzie miało wtedy siłę aż 46 G. Z tego powodu opuścił późniejsze Grand Prix Bahrajnu. Ubezpieczyciel wypłacił mu z tego tytułu rekompensatę, która wysokością odpowiadała zarobkom za start w jednym wyścigu. Wysokość odszkodowania była obliczana na podstawie pensji Hiszpana z wcześniejszego sezonu.

Rzadziej zdarza się, by firmy ubezpieczeniowe wypłacały środki za trwałą niezdolność do startów w F1

Tak się jednak stało u Kubicy. W tym przypadku zakład ubezpieczeń zobowiązany jest do wypłacenia danej kwoty ryczałtem. Jednak jej wysokość zależy od kilku składników, do których zaliczyć można m.in.: wysokość kontraktu kierowcy i perspektywy na kolejne lata w F1. Kwestie te są negocjowane przez obie strony.

W większości przypadków wypłacenie odszkodowania za niezdolność do startów w F1 nie jest równoznaczna z zakazem jazdy w innych kategoriach

Świadczą o tym najlepiej losy Martina Donnelly’ego, który zakończył karierę wskutek fatalnego wypadku w hiszpańskim Jerez w sezonie 1990. Brytyjczyk był w stanie wrócić jednak do sporadycznych występów. Brał udział m. in. w wyścigach długodystansowych. W momencie wypadku Donnelly miał 26 lat. Ubezpieczyciel wypłacił mu wtedy odszkodowanie wysokości 200 tys. funtów.

Źródło: www.sportowefakty.wp.pl